Freitag, 2. Oktober 2015

Whale Watching czyli nasze spotkanie z wielorybami

Wędrówki wielorybów przy wschodnim wybrzeżu Australii

Whale watching czyli obserwowanie wielorybów, to jedna z najciekawszych i najbardziej popularnych atrakcji na wschodnim wybrzeżu Australii. Humbaki - inaczej długopłetwowce oceaniczne, należą do największych wielorybów świata (ich przeciętna waga to 30 ton, a sama ich płetwa może mieć do 3 metrów długości!), wędrują rokrocznie między majem a listopadem wzdłuż wschodniego wybrzeża Australii z południa na północ, w poszukiwaniu lepszych warunków rozrodczych. Można je obserwować z brzegu, bo nie wstydzą się wyskakiwać z wody, żeby pokazać się turystom, można też wybrać się na rejs katamaranem i obserwować je z pokładu statku, zaledwie kilka metrów za burtą. I my właśnie na tę drugą opcję się zdecydowaliśmy. Bilety znaleźliśmy przez Groupon ;)

The Spirit of Gold Coast

Żeby zdążyć na rejs wstajemy wcześnie, bo z Brisbane do Gold Coast czyli miejsca, z którego wypływamy mamy 80 kilometrów. Wskakujemy w autobus, pociąg i jeszcze jeden autobus i docieramy na czas. Czeka na nas już katamaran o dźwięcznej nazwie Spirit of Gold Coast  (spirit=duch, dusza, Gold Coast=Złote Wybrzeże) i przesympatyczna załoga. Na powitanie dostajemy  kawkę na rozgrzanie (bo tego dnia mocno wieje) i ciacha. Po objaśnieniu przez załogę wszystkich zasad - startujemy. Wypływamy z zatoki prosto w bezkres Pacyfiku. I tak jak przy wypływaniu z zatoczki statek sunął gładko po wodzie, tak w momencie wpłynięcia na "głębokie wody" zaczęło bujać. Bujało mocno i bez przerwy, więc mój organizm postanowił przypomnieć sobie o chorobie morskiej... Na szczęście załoga statku była na takich gagatków jak ja dobrze przygotowana. Zimny okład na czoło i kark, butelkę z wodą do ręki, bezustanną wymianę woreczków (wiadomo jakich) i swoje odosobnione miejsce miałam zapewnione. Większość rejsu spędzam na tyłach statku, podobnie jak 1/4 osób chcących zobaczyć te piękne stworzenia. Patrick - widząc mnie w takim stanie - nie odstępował mnie na krok, a wizja kolejnych 3 godzin na pokładzie, przerażała nas obu. Na szczęście po kilkunastu minutach mając taką opiekę ze strony załogi, Patrick - wiedząc, że zostawia mnie w dobrych rękach- wrócił na dziób statku z gotowym aparatem i kamerą, żeby uwiecznić dla mnie i dla Was te ogromne stworzenia. 

Rozglądamy się!

Polecenie załogi po wypłynięciu na głębiny było jasne: każdy wypatruje wielorybów! Szczególną uwagę mamy zwracać na fontanny wody, bo to one są oznaką obecności humbaków. Po dłuższej chwili - pokazały się! Na początku nie było łatwo się do nich zbliżyć, bo nie są to przecież oswojone zwierzątka, do których można podpłynąć, żeby je pogłaskać. One nie mają w zwyczaju obcować z ludźmi. Tak więc, od momentu zobaczenia pierwszej "fontanny" wieloryby zwodziły nas pokazując się a to z prawej strony, a to z tyłu statku (na moje szczęście), a to z lewej, co dla osób na katamaranie oznaczało skręcanie, zawracanie, przyspieszanie i nagłe zatrzymywanie się - nie ma co się dziwić, że niektórym żołądki przewracały się do góry nogami ;) Wszystko pod dyktando wielorybów. Podpływaliśmy najbliżej jak nam pozwoliły. Widzieliśmy kilka grup po 3 osobniki i kilka par. Mimo, że nie mieliśmy szansy zobaczyć ich z bliska, to i tak odległość na którą pozwoliły nam się zbliżyć była dla nas wystarczająca. 
Z rejsu wróciliśmy zadowoleni, bo chociaż mój żołądek fikał salta, to strasznie się cieszę, że mogłam zobaczyć te piękne stworzenia na własne oczy. A dzięki dzielnemu Patrickowi z żołądkiem ze stali, możemy podzielić się z Wami widokiem tych olbrzymów:









Buziaki :*
Ania i Patrick 

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen